Jutro dzień długo oczekiwany przez moją córeczkę Maję. Przez cały rok czekała na to aby znowu mogła sypać kwiatuszki podczas procesji wokół kościoła. Niestety bidula trochę nam się pochorowała, niby przeziębienie ale dokucza jej to troszkę. Dzielnie jednak to wszystko znosi i raczej da jutro radę. Poczyniliśmy nawet przygotowania . Mąż mój osobisty Łukasz pojechał rowerem zdobyć kwiatuszki i sami zobaczcie:
Przeurocze, aż szkoda ich rwać na kawałeczki do koszyczka. Byłyśmy oczarowane.
CUDOWNE CUDOWNE CUDOWNE
Jak ja kocham tę porę roku:)
Maja z babcią też były na łące. Przyniosły co prawda osty ale te też są piękne, szkoda że maja tę niewdzięczną rolę, że kolce mają, przecież są śliczne (bo fioletowe- ostatnio ulubiony kolor Mai)
Ja też przyczyniłam się do całej tej Majeczkowej radości i ozdobiłam stary kosz, coby trochę przyjemniej się kwiaty niosło ( a nie w jakiejś tam reklamówce). Uszyłam woreczek do środka i wykończyłam go śliczną koronką- ta wynaleziona jeszcze w szufladzie mojej mamy ") Dzieło to nie jest ale oko cieszy;)
Pozdrawiamy i miłego świętowania jutro życzymy:)
Jutro pokażemy samą Kwiatową Damę:)